Wieluńskie forum - Wieluń - Gmina Wieluń
Gość
Co Unia uczniom może dać, jeśli dyrektor umie brać?
Podstawówka z Retkini dostanie aż 1,5 mln zł na dodatkowy angielski, zajęcia z matematyki i weekendowe rajdy. - Pieniędzy z Unii jest mnóstwo, wystarczy się schylić - mówią dyrektorzy szkół, ale wielu skorzystać wciąż nie chce
Szkoła Podstawowa nr 41 przy ul. Rajdowej w Łodzi wyróżniała się dotychczas klasami baletowymi. Teraz jej znakiem szczególnym stanie się oferta pozalekcyjna. Od września uczniowie zyskają dodatkowe - darmowe! - zajęcia z języka polskiego, angielskiego, rosyjskiego i niemieckiego, matematyki, przyrody, informatyki, a nawet przedsiębiorczości.
Języków będą się uczyć w ośmioosobowych grupach z podręczników, za które również nie muszą płacić. Szkoła dostanie też komputery z oprogramowaniem, rzutniki i tablice interaktywne. Zajęcia dwa razy w tygodniu, a w soboty rajdy po Łodzi i okolicach. Wszystko dzięki grantowi z UE.
- We wrześniu zgłosił się do mnie młody człowiek. Zaproponował, że napisze unijny projekt. Zgodziłam się, ale bez wielkich nadziei. Wcześniej startowaliśmy w konkursach o te dotacje, ale nasze wnioski przepadały - opowiada Marzanna Topolska, dyrektorka SP nr 41. Tym razem było inaczej. Szkoła dostała 1,5 mln zł z Unii na wyrównywanie szans wśród uczniów. Starczy do marca 2012 r.
Swoje unijne pieniądze wydaje już Przedszkole nr 152 (też z Retkini), które w zeszłym roku dostało 1 mln 70 tys. zł. Przedszkole postawiło na - mówiąc fachowo - włączanie w edukację dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych. - Nie tylko niepełnosprawnych. Także z rodzin o trudnej sytuacji materialnej czy eurosieroty - mówi dyrektorka
09:39:25
Grażyna Małachowska. Przedszkole zatrudniło dla nich logopedę, psychologa, zorganizowało terapię przez sztukę i ćwiczenia obniżające ryzyko wady postawy. Starczyło też na zorganizowanie dodatkowej grupy dla dzieci, które nie dostały się do przedszkola, i zniesienie barier architektonicznych - w budynku i wokół niego.
W projekty unijne weszła również Szkoła Podstawowa nr 71 na Teofilowie, gdzie od września ubiegłego roku nauczyciele ustalali, który uczeń do czego ma talent. Bo inaczej trzeba postępować z Kamilem, który jest wzrokowcem, inaczej z Agnieszką, która pięknie rysuje, a jeszcze inaczej z Grześkiem, który nie cierpi plastyki, ale za to świetnie rozwiązuje łamigłówki. - Chodzi o to, by określić profil inteligencji dziecka i dostosować do niego metody pracy - tłumaczą nauczyciele.
Rodzice są zachwyceni. - Syn chodził na zajęcia z geografii i angielskiego. Robił prezentacje plastyczne, startował w konkursach. Codziennie coś nowego - opowiada mama dziwięcioletniego Maksa.
Jako pierwsza w Łodzi sygnał do zainteresowania się unijną kasą dała jednak politechnika, która już dwa lata temu skutecznie zawalczyła o 1,5 mln zł na swoje liceum. Wydała je na dodatkowe zajęcia z przedmiotów ścisłych. Słabsi uczniowie nadrobili gimnazjalne zaległości, a najlepsi rozwinęli pasję.
Niestety, nie wszystkie szkoły wykorzystują szansę. W 2008 r. nasze województwo dostało z Unii prawie 20 mln zł na "podniesienie atrakcyjności i jakości szkolnictwa zawodowego". W Łodzi o pieniądze wystąpiły tylko dwie placówki.
Szkoły mogą pozyskiwać pieniądze z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, ale także z Comeniusa i eTwinningu. Pisania projektów uczy Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, ale wielu dyrektorów nawet po kursie nie czuje się na siłach. - To istna papierologia. W dodatku trzeba umieć konstruować budżet i znać terminologię finansową - mówi Marzanna Topolska z obdarowanej właśnie SP nr 41 na Retkini.
Dyrektor Małachowska z Przedszkola nr 152 napisała projekt wspólnie z inną nauczycielką i matką przedszkolaka, która miała w tym względzie doświadczenie.
- Ja bym sobie poradził, ale na pisanie projektów zwyczajnie brakuje mi czasu - narzeka dyrektor znanego łódzkiego liceum.
Ci, którzy się wysilili, nie żałują. - Pieniądze z Unii są dobre dla uczniów, którzy mają mnóstwo zajęć, dla rodziców, którzy nie muszą płacić, i dla nauczycieli, którzy mogą zarobić. W naszym projekcie nawet dwa razy więcej niż za zwykłą lekcję - wylicza Topolska. - Jest tylko jeden warunek: zajęcia muszą być fajne. Żeby chciało się na nie chodzić. Nie tablica i podręcznik.
marcin.markowski@lodz.agora.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź